co za duren ze mnie!
wstalam juz o 7. konczac robic poranne czynnosci, ubralam sie w nowa kurteczke zimowa [bo na dworze przypizdzilo] i wyszlam - jak prawie co ranka do szkoly... tzn. na dole czekalam jeszcze za kumpela... i tak sobie czekalam. myslalam, ze dlugo jej nie ma, bo zaspala. haha i tak zaspala, ze po 15 min. mi sie przypomnialo, ze mamy lekcje od 9 ;] brawo dla mnie!
teraz wchodze na poczte i zamiast usuwac zbedne maile, to caly czas sie z niej wylogowuje....
co to sie ze mna dzis dzieje?
heh...
na szczescie humor dzis lepszy ;) pewnie do 1 wkurwienia przez jakas madra osobe w mojej klasie ;] ale mam prawo byc dzis zla, wkurzajaca, marudna, bo boli mnie brzuch, plecy i przezywam sobie wlasnie napiecie 'nasze' ;]
chce juz godzine 20! chce byc po szkole, po dodatkowych angielskim i chce juz sobie odpoczywac! a jutro nie pojde do szkoly! o!