i znow nie tak jak mialo byc...
impreza udana. mimo jednego incydentu. zabolalo troche, choc myslalam, ze mnie to nie ruszy... ale bylam twarda. trzymalam sie dobrze, udawalam, ze sie smieje... w domu peklam, poplakalam sie..... juz jest oki ;) humorek dopisuje... mile wspomniania przynajmniej zostaly. bo tak czy inaczej nie zaluje tego co miedzy nami bylo!
niedziela sympatyczna ;p obiadek u babci, pozni mile odwiedzinki u znajomych ;)
teraz sie bede lenic i ani mi sie sni uczyc! pierdole!