:))
a jednak .. wcale tak nudnawo dziś nie było. w piżamce nie dotrwałam nawet do 17. brat zawiózł mnie do Paulinki :) ciepłe popołudnie w miłym towarzystwie. byłyśmy posiedziec nad jeziorkiem. mmm ... oni maja tam tak fajnie .. później K. wpadła po mnie :) i odwiozła do domu ...
z W. się troche pożarłam przez eski. bo po jakiego grzyba on sie wtraca w moja kłótnie z S. ? ;/ nie jego sprawa. nie musi mnie namawiać zebym sie z nia pogodziła. nie jestem osoba kłótliwa i wcale tego nie lubię, ale sa granice, które ona przekroczyła i moja ochota na rozmowy z ta osoba minęła :) bede gadac z tymi, z którymi sama chce ! on niech się lepiej trzyma od tego z dala ...
wieczorem byłam chwilkę na dworze z chłopcami. ale przegoniła nas nadchodząca burza. pogrzmiało troche, pobłyskało sie, spadł deszcz i momentalnie wszystko przeszło ... jak chcę posiedziec sobie na ławce i jak mam z kim, to zaraz siła wyższa wygania do domu. ale teraz przynajmniej pachnie slicznie deszczem :)
a dobry humor utrzymuje sie juz 2 dzień :)