cudnie mi :)
to tak ..
wtorek był glupi. z W. niedobrze było. nawet miałam chwilowe załamanie, bo napisał mi jakies zbdury. się w pracy poryczałam.
ale poszłam się na chwile przejść i wróciłam :) laski w pracy są takie zajebiste, że mnie zrozumiały .. :p
w środę. znów impreza! wcześniej piliśmy u Ł. (Pili, W., Ł. i ja :p)
postawiłam im wódeczke, niech się cieszą.
dołączyłam się oczywiście do jej opróżnienia hyhy potem 1/4 drogi wiozłam ich autem :p ale Pili szalała, że jestem pijana i nie pozwoliła mi dowiezc ich do końca ..
i bardzo dobrze, bo zatrzymała nas policja. i chłopcy po 100 zł mandatu za brak pasów :
a Pili pytali czy nie ma w bagażniku trupa. pojebało ich ? :>
na imorezie ogólnie było fajno, fajno .. bo środy studenckie są zdecydowanie najlepsze :)
do 3:00 się bawiliśmy, o 6:00 szłam spać, o 7:00 mnie wywalili z wyra, a o 8:00 do pracy :p haha
ciężko było ...
czwartek. niewyspana w pracy. zero chęci na cokolwiek :p ale nie byłam sama, bo panna Natalka (kolezanka z pracy) miała to samo :D
po czwartku nadchodzi piątek. i znów dzień jakiś taki, że się nic nie chciało. w pracy odliczałyśmy godziny do końca, za oknami hulał wiatr, padał deszcz ze śniegiem .. :
o 19 w domku, szybkie szykowanko i o 21 do Ł. byli tam wszyscy, oczywiście piliśmy :p
dużo tego poszło.
jak przyjechałyśmy stała na stole flaszka i my dwie 0,5l miałyśmy. wszystko szybko zniknęło :p
później pojechaliśmy na impreze, z której nic nie wiem.
jedyne co to chyba pamiętam, że szybko wróciliśmy, bo Natalka wymiotowała.
zreszta w domu, ja razem z nią stworzyłyśmy niezły duecik ..
teraz musze iść wyprać koledze kołdry, dywan i poduszki ...
te kołdry wygladaja jak jedna wielka zapiekanka :p < fuj >
ale i tak było fajno :) hah
hah
a w sobotę. rano się szybko ogarnąć i do Poznania z W.
cała droge w pociągu się do mnie nie odzywał. obrażony, że nie dawałam znaku w nocy, że piłam (i się spiłam), że miałam nie iść na impreze, bo się umówiliśmy, że na spokojnie pogadamy sobie na GG i przez telefon ..
wyszło jak wyszło.
złość w końcu też mu przeszła. 1,5h nie odzywania się do siebie na wspólnym wypadzie to chyba też przesada.
ale potem było mmm .. :)
nic sobie nie kupiłam, bo jechać z nim na zakupki to dramat :pp W. to co chciał kupił - dobrze, że chociaż on :p
i w kinie byliśmy. na 'nie mów nikomu'. fajny filmik, dużo wątków i troche pomotane, ale podobał mi sie :)
i cały film ogladaliśmy przytuleni (i to nic, że ta przegroda miedzy siedzeniami wrzynała mi się w cholere, aż reka cierpła :p)
a przed filmem dzwonił do W. kolega, rozmawiaja i
kolega pyta: w kinie jestes?
W. : tak
kolega: na jakim filmie?
W. 'nie mów nikomu'
kolega: ale przecież i tak wszyscy wiedza!
haha :)
mimo tego złego wstępu :p ogólnie super :) później byliśmy na jedzonku i wróciliśmy do domku :)
wieczór spedziliśmy u Ł. znów.
ale ja byłam taka zmęczona, że już rady nie dawałam. chłopcy sobie pili, a ja dostałam antybiotyk (bo czuje sie cholernie!) i poszłam spać.
W. w nocy dołaczyl, nachlany strasznie ... moment i spał jak dziecko.
dziś rano (niedziela) odebrali mnie rodzice, mama troche zła, że znów spedziłam noc poza domem. ale co tam :p
pojechaliśmy na wieś.
bo tyyyyyyyyyyyyyyle mnie tam nie było.
przez tą prace i szkołe nie mam kiedy jechać do babci.
odwiedziałam wszystkich i wróciliśmy do domu.
na pól żywa od razu położyłam sie spać. i odespałam, na 4 h mi się usnęło.
nawet na wyborach nie byłam głosować. a tam .. i tak wygra ta partia na która oddałabym głos :p
teraz czas na kąpiel, gorąca!
zaraz po tym na sen :) mm .. :) nareszcie!
p.s.
ale miałam dziś straszny sen! śniło mi się że W. kochał się z S. ochyda! aż się jakoś dziwnie czuje :/ nie powiem mu o tym :)
i źle sie czuje! tzn. chora jestem. z nos leci ciurkiem, kaszel męczy w cholere, gardło drapie .. bu!